Ze snu wyrwał mnie cichy pomruk do mojego ucha. Od tego wibrowało moje ciało, przez co zwróciłam swój wzrok na osobę obok; no tak, Harry. W pokoju było już odrobinę jasno, więc mogłam zobaczyć te zielone tęczówki wpatrzone we mnie. Uśmiechnęłam się do bruneta i zaczęłam szukać na komodzie swojego telefonu. Spojrzałam na godzinę, która widniała na ekranie; 5:50.
- Dlaczego już nie śpisz? - zapytałam, znów patrząc na Harry'ego.
- Wolę podziwiać cię w tedy, gdy jesteś najpiękniejsza niż spać - ucałował mój lewy policzek.
Na moje policzki wstąpiły dwa cholernie czerwone rumieńce; dobry początek na rozpoczęcie dnia. Od Harry'ego było czuć alkohol, niestety.
- Pospałabym sobie jeszcze - ziewnęłam.
- Chcesz spać? A nie chcesz robić nic innego? - przejechał swoim nosem po moim policzku.
- Nie, nie mój drogi. Na to nie licz - zachichotałam i wstałam z łóżka.
Byłam ubrana w szarą koszulkę bruneta i w pożyczone spodenki od Eleanor. Ubrałam na swoje gołe stopy kapcie, które stały obok łóżka, a na ramiona zarzuciłam czarny szlafrok z fotela.
- Gdzie idziesz, misiu? - spojrzałam na chłopaka, uśmiechając się.
- Zrobić sobie kawę, dziś idę do pracy na ósmą. Jak chcesz też kawę, to chodź ze mną - otworzyłam drzwi i stanęłam w progu.
Przyglądałam się ciału Harry'ego, które wygramoliło się spod kołdry. Założył na siebie czarne spodenki i białą koszulkę, i ruszył w moją stronę. Złapał mnie za rękę i poprowadził do kuchni. Zeszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do pomieszczenia. Złapałam za czajnik i nalałam do niego wody. Wstawiłam ją, by się zagotowała a następnie odwróciłam się tyłem do blatu. Przede mną stał Harry, który uśmiechał się najpiękniej jak umiał. Jego oczy rozświetlało słońce, które wzbijało się na niebo pokryte różnorodnymi kolorami chmur. Włosy miał w totalnym nie ładzie, niekiedy zaczesując je palcami do tyłu. Moje ciało totalnie znieruchomiało, a jedyne na co było mnie stać, było jednoznaczne "wow". Cicho zachichotał a moje ciało przeszył dreszcz. Nie pamiętam, który to był raz, gdy tak reagowałam na takie jego zachowanie. Przejechał swoim nosem po linii mojej szczęki, zjeżdżając na szyję. Złapał za moje uda i podciągnął do góry. Usadowił mnie na blacie i zaczął lekko muskać moje usta, co przeradzało się w szybsze ruchy. Gdyby ktoś mi powiedział, że Harry nie umie całować, kłóciłabym się. Usłyszałam ciche piszczenie czajnika. Szybko znalazłam ręką guzik i wyłączyłam ogień, na którym gotowała się woda. Brunet zaprzestał ruchów i oparł swoje czoło o moje. Wpatrywał się w moje oczy, a ja lekko się uśmiechnęłam. Była to dla mnie magiczna chwila, ale czas wrócić do rzeczywistości. Zeskoczyłam z powierzchni, na której siedziałam i otworzyłam górną szafkę. Sięgnęłam po dwa kubki, do których nie mogłam dosięgnąć. Zaczęłam się wspinać na palcach jak najwyżej, by tylko dosięgnąć do nich, lecz nie udawało mi się. Z moich ust wydobyło się ciche "kurcze" i podrapałam się po głowie. Harry zauważył moje zakłopotanie i podszedł do mnie. Sięgnął swoją dużą dłonią po dwa kubki i postawił je przede mną.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła, misiu - uśmiechnęłam się w jego stronę, wsypując do kubków wcześniej trzymaną w dłoniach kawę.
- Hm... pewnie byś się wspięła po tym blacie, by dosięgnąć jednego kubka do kawy, albo wstawała na krześle - zachichotał.
- Wy macie tutaj tak wysoko te szafki, a ja jestem taka niska i nie mogę dosięgnąć - wydęłam dolną wargę i spojrzałam na niego.
- Małe jest piękne - pocałował mnie w policzek i zalał wodą czarną kupkę czegoś przypominającą piasek.
*
Gdy wypiłam kawę, skierowałam się do pokoju Harry'ego. Otworzyłam jego garderobę, a w nich znalazłam swoją parę jeansów, które raz u niego zostawiłam i swoje czarne trampki. Zarzuciłam na siebie jeszcze bluzę chłopaka, a z małej półeczki ściągnęłam czarny full cap. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Makijaż z wczorajszego wieczoru w ogóle mi się nie rozmazał, więc mogłam go zostawić na sobie ten drugi dzień. Wzięłam torebkę z fotela i zeszłam na dół. W pomieszczeniu siedzieli już wszyscy, pijąc wodę, sok, herbatę lub kawę. Harry'ego przy nich nie było. Usiadłam na krześle konsumując kanapki z sałatą i rzodkiewką, dodatkowo popijając kawę z kubka chłopaka. Nagle z góry zbiegł Harry, który prawie potknął się na schodach przez sweter, który zakładał, mając go na twarzy.
- Gdzie idziesz? - zapytałam, pijąc kawę.
- To moja kawa słońce - uśmiechnął się słodko. - Idę cię odprowadzić.
- A która jest już godzina? - oddałam mu kubek.
- 7:30 - wziął łyk czarnego napoju i biorąc z talerza kanapkę, na którą Niall się bezczynnie patrzył.
- No to musimy już iść, bo się spóźnię - wstałam z krzesła i pożegnałam się ze wszystkimi.
*
Jego silna dłoń trzymała moją małą i drżącą. Szliśmy dość blisko siebie. Gdy zmierzaliśmy ulicą, która prowadziła do baru, za rogiem zauważyłam futrynę kawiarni. Kiedy stanęłam przed drzwiami, na nich zauważyłam białą kartkę na której pisało "Od 5.07 kawiarnia nie czynna". Nie rozumiałam o co chodzi, nikt mi nic nie powiedział.
- Co się stało? - Harry podszedł do mnie, łapiąc w talii.
- Muszę zadzwonić do Jesy - wyciągnęłam z torby swój telefon i wykręciłam numer dziewczyny.
Po paru sygnałach usłyszałam jej głos.
- Halo? - zapytała.
- Cześć Jesy, dlaczego bar jest zamknięty? - wypaliłam.
- To ty nic nie wiesz?
- Nic a nic nie wiem, więc dzwonię do ciebie, by się zapytać co się stało - poprawiłam ramiączko torebki na swoim ramieniu.
- No bo od dzisiaj przez najbliższe dwa miesiące nie będziemy chodziły do pracy, bo szefowa ma jakieś problemy rodzinne i musiała dać nam wolne - słyszałam po drugiej stronie ciche westchnięcie.
- Rozumiem, a dlaczego nikt mnie nie powiadomił?
- Nikt nie ma do ciebie numeru oprócz Perrie, a ona miała ci przekazać to.
- Nic mi nie mówiła, może zapomniała. Dobra, ja kończę, a i to jest mój numer, pa! - usłyszałam odpowiedź Jessici i rozłączyłam się.
- Idziemy do domu, ale mojego - zachichotałam, złapałam chłopaka za rękę i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
*
Weszliśmy do mojego domu, powszednio przekręcając w zamku klucz, by otworzyć drzwi. Rozebraliśmy się w przedpokoju i poszliśmy do kuchni. Ku moim oczom pojawił się tata, który siedział popijając kawę i dosłownie się trząsł.
- Dobrze, że jesteś - wstał z krzesła i podszedł do mnie.
- Co się stało? - spojrzałam na niego przerażona.
- Matka dowiedziała się, gdzie mieszkamy, dziś tu była i zagroziła mi zabraniem ciebie. Mało tego, jeszcze mi pogroziła, że jak jej ciebie nie oddam, to ona zabije najpierw mnie, a potem ciebie - w jego oczach stanęły łzy.
- Ona jest jakaś psychiczna czy co?! - wybuchłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Uciekłam po schodach do swojego pokoju. Zamknęłam się na klucz i oparłam się o ścianę, patrząc się w podłogę. Usłyszałam przekręcanie się zamka w drzwiach, a chwilę później zamiast wpatrywać się w podłogę, wpatrywałam się w bose stopy Harry'ego.
- Misiu nie płacz... - potarł moje ramię.
- Jak mam nie płakać? Ona zagroziła, że zabije mnie i tatę, rozumiesz? Tylko dlatego, że tata nie chce mnie jej oddać, sama nie chcę do niej wracać. Ona jest psychiczna od zawsze! - krzyczałam, pokazując swoją złość.
CZEŚĆ WSZYSTKIM, POWRACAM DO WAS Z NOWYM ROZDZIAŁEM PO DOŚĆ DŁUGIEJ PRZERWIE.
NIE MIAŁAM KOMPLETNIE WENY, TERAZ TEŻ JEJ NIE MIAŁAM I DOKOŃCZYŁAM GO NA SZYBKIEGO, BY GO W KOŃCU WAM DODAĆ.
ZAWIEDLIŚCIE MNIE, PONIEWAŻ POD 6 ROZDZIAŁEM BYŁO AŻ 28 KOMENTARZY, A POD 7 TYLKO 10, CÓŻ... CHYBA NIE CHCE WAM SIĘ TEGO CZYTAĆ.
TAKŻE DZIĘKUJĘ WAM ZA DOBICIE DO 9K WYŚWIETLEŃ BLOGA, JUUUUPIIIIIII XD
NIE WIEM TEŻ, KIEDY POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ.
BYĆ MOŻE PO 1 KWIETNIA, PONIEWAŻ JUŻ W NASTĘPNY WTOREK PISZĘ SPRAWDZIAN 6-KLASISTY I TERAZ BĘDZIE DUŻO NAUKI, TAKŻE OD RAZU WAS ZA TO PRZEPRASZAM.
NIE PRZYNUDZAM I DO NASTĘPNEGO.
xoxo, Horaanowa.
A było tak dobrze nooo... No nic czekamy na kolejny :D
OdpowiedzUsuń@ewelina_697
Świetny czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuń@zerrie__love1
Mam nadzieję ze się nie spieprzy miedzy Jade a Harrym. Imagin świetny jak zwykle ;) powodzenia na teście :))
OdpowiedzUsuńale mam Jarry feelings kasgsbdkjgkaah
OdpowiedzUsuńkoffam no
dzisiaj tak krótko:
życze weny
i
luv ya <3
@WerLucyAndMary
Super nie moge sie doczekac nastepnego
OdpowiedzUsuńWow super rozdzial
OdpowiedzUsuńKiedy next
OdpowiedzUsuń