Nowy dzień. Nowa praca. Nowi znajomi. Cóż, moje życie zaczyna się do mnie uśmiechać. W moich uszach rozbrzmiewał anielski głos Ed'a Sheeran'a, który wydobywał się z moich czarnych słuchawek. Szłam ulicami Londynu zmierzając do mojej nowej pracy. Chciałam dobrze sprawować się w nowym miejscu, bo nie chciałabym mieć złej opinii od samego początku. No trudno, jak coś pójdzie nie tak, to wtedy będzie tylko moja wina.
Stałam przed szklanymi drzwiami baru. Złapałam za klamkę i powiedziałam do siebie "dzień dobry nowa praco". Weszłam do środka, zastając tam bardzo miłą atmosferę. Klienci byli uśmiechnięci od ucha do ucha, pracownicy wykonywali swoją robotę, a moja nowa szefowa stała koło lady z kasą, czekając na mnie.
- O dzień dobry, panno Thirlwall! - usłyszałam wesoły głos pani Brooks, który rozbrzmiewał na całą kawiarenkę.
Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w kierunku lady.
- Dzień dobry, pani Brooks - podałam jej rękę i uśmiechnęłam się do niej.
- Z powodu, że nikogo tu nie znasz, postanowiłam zapoznać cię z każdym z pracowników, by nie było niekomfortowo między wami wszystkimi. Chodź za mną, Jade - machnęła ręką i odwróciła się na obcasie swojego buta.
Nagle twarze wszystkich pracownikach w firmowych, biało-czarnych strojach skierowały się na mnie. Zarumieniłam się i popatrzyłam nerwowo na moją nową pracodawczynię.
- Cześć, jestem Elza, miło mi cię poznać - niska blondynka podała mi rękę, uśmiechając się szczerze w moim kierunku.
Było tam dokładniej 5 pracowników, łącznie ze mną to 6. Zapoznałam się jeszcze z Tom'em, Kevin'em, Jesy i Leigh-Anne. Wszyscy byli bardzo mili, nawet podarowali mi strój roboczy. Składała się ona z białej koszulki z kołnierzykiem w czereśnie i z ołówkowej spódnicy (nie umiesz sobie wyobrazić? [klik]). Był to za normalny strój, jak na roboczy, ale najwidoczniej tak chciała panna Brooks. I tak mi się bardzo podoba, i chętnie będę w tym pracowała! Od razu miałam zacząć od robienia różnego rodzajów napojów dla klientów, którzy poprosili na przykład o kawę.
- Jade, cappuccino dla stolika numer 5! - do moich uszu dobiegł miły głos Tom'a.
Chłopak był bardzo przystojny; blond włosy i szare oczy. Na sobie miał białą koszulę z kołnierzykiem i czarne jeansy. Włosy miał postawione ku górze, a na jego nosie spoczywały czarne okulary. Ocknęłam się z tego widoku i zajęłam się robieniem napoju. Chciałam być bardziej oryginalna, więc na górze kawy dodałam bitą śmietanę i posypałam to tartą czekoladą.
- Wow, nieźle! - krzyknęła Jesy i zabrała ze stolika kawę, zanosząc ją do osoby, która ją zamówiła.
Osoba, która wzięła łyk cappuccino chyba była zadowolona z tego cudu, jaki stworzyłam.
Godzina 19.50; zaraz mam zamknąć bar. Zostałam z całą ekipą, żadnych klientów już nie było, więc jeszcze 10 minut i mogę wracać do domu.
- Jade, chodź nam coś zaśpiewać! - Lee machnęła ręką, a do pomieszczenia weszła moja przyjaciółka; Perrie.
- O Boże, będziecie śpiewać karaoke?! Ja też chce! - podbiegła do sprzętu karaoke, przy którym stałam ja, Jesy i Leigh.
- No dobrze, co śpiewamy? - zapytała Jesy.
- Może Don't Let Go? - wskazałam na widniejący na ekranie tytuł piosenki.
Wszystkie się zgodziłyśmy i zaczęła się melodia.
*Piosenka*
Gdy skończyłyśmy śpiewać, wszyscy zaczęli klaskać.
- Cała wasza czwórka ma talent, powinnyście śpiewać w zespole! - krzyczeli chłopaki, którzy siedzieli na krzesełkach pod sceną.
"Od teraz zaczynam kochać tą pracę" - pomyślałam i zeszłam ze sceny. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy i podeszłam do Perrie, która robiła to samo.
- Co ty tak w ogóle tu robisz? Skąd wiedziałaś, że tu jestem? - zapytałam zaskoczona jej obecnością; wpadła do kawiarni, krzyknęła, że chce śpiewać z nami, a ja nadal nie wiem co ona tu robi.
- W wolnych chwilach tu dorabiam - uśmiechnęła się i pożegnała z każdym pracownikiem.
Uczyniłam to samo i krzyknęłam do reszty.
- Dzisiaj wy zamykacie, jutro mogę zamknąć ja! - uśmiechnęłam się i wyszłam z budynku.
Na dworze było jasno, prażyło słońce, a po różnych podwórkach bawiły się dzieci. Ile bym dała, żeby znów mieć te parę lat i nie wiedzieć nic o życiu. Postanowiłam, że tego dnia nie będę wracała skrótami, tylko pójdę dłuższą trasą. W tej uliczce za dużo się dzieje. Kiedy przechodziłam koło dwóch budynków omal niezłączonych razem ujrzałam kątem oka, jak ktoś się bije. Skierowałam swój wzrok w tamtą stronę i przyglądałam się temu z ukrycia. Czy ja tam dojrzałam tą lokowaną czuprynę?! O nie, tego już za wiele. Chłopak wymierzał drugiemu cios z pięści w nos, a z jego nosa stróżkami spływała świeża krew. Twarz miał całą umazaną krwią, zwijał się w kłębek, trzymając się za brzuch, próbując uniknąć kolejnych ciosów.
- Pieprzony idiota! - krzyczał pewnie sprawca tej bójki.
Szatyn odwrócił twarz, a moim oczom ukazał się Harry, który spoglądał na mnie bez żadnych emocji. Speszyłam się i zaczęłam kierować się w stronę domu. Słyszałam za sobą głuche dźwięki biegnącej osoby, a chwilę potem zostałam obrócona w stronę Harry'ego.
- Co ty temu kolesiowi zrobiłeś?! Czemu go pobiłeś?! - krzyknęłam, bijąc go w klatkę piersiową.
- Nie powinno cię to obchodzić, Jade. To moja sprawa - powiedział z pogardą w głosie.
- To co, że nie moja sprawa? I tak prędzej czy później się dowiem! - krzyknęłam i zaczęłam iść przed siebie.
- Czy ty mi w ogóle wierzysz? - usłyszałam za sobą.
- Nie wiem, czy ci wierzę Harry, nie wiem - powiedziałam i ruszyłam w stronę domu.
By się trochę rozluźnić, podłączyłam swoje czarne słuchawki do telefonu. Nagle w moich uszach rozległ się ponownie głos Ed'a Sheeran'a. Kochałam odprężać się przy jego piosenkach, przywykłam już do tego. Szłam chodnikiem wyłożonym z kostek brukowych, aż w końcu zobaczyłam swój dom; wielki, biały budynek, z zielonym otaczającym go żywopłotem, ścieżka ułożona z kostek brukowych i biała altanka, która rzucała się w oczy. Wbiegłam na ścieżkę i pociągnęłam za klamkę drzwi. Weszłam do środka i powędrowałam na górę. Taty znów nie było; norma. Cały dom dla siebie, mogę robić co mi się żywnie podoba. Mogę skakać, tańczyć; nawet chodzić w bieliźnie, ale to okropny widok jak dla mnie. Jeszcze by mnie ktoś przez okno dojrzał, to dopiero wstyd bym miała. Poszłam do swojego pokoju, po czym rzuciłam swoją torebkę w kąt pokoju, a swoje białe converse rzuciłam w drugi kąt. Ściągnęłam swoją szarą bluzę i wsadziłam ją do szafki. Swoje rozpuszczone włosy związałam w wysokiego kucyka i zeszłam na dół, poprzednio biorąc do ręki swój telefon. Nagle poczułam wibracje w ręce. Spojrzałam na wyświetlacz: "Jedna wiadomość od Harry". Czego on jeszcze chce?
"Obraziłaś się na mnie? x"
Zaczęłam mu odpisywać:
"A za co miałam się obrażać? :)))))))"
Przesadziłam z uśmieszkami.
"Za to, że nie chciałem ci powiedzieć? Tak w ogóle ktoś pod Twoimi drzwiami stoi xx"
Nie odpisałam Harry'emu, tylko ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Harry; serio? Śmiał się, uśmiechając.
- No i z czego rżysz, głupku? - powiedziałam, lekko rozbawiona.
- Wrobiłem cię, prawda? - nadal się śmiał.
- Trochę tak... dobra, mniejsza z tym, właź - złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam do środka.
- Uuu, lubię takie - poruszył zabawnie brwiami, na co wybuchnęłam śmiechem.
Przycisnął mnie do ściany i spojrzał mi w oczy. Zaczął mnie całować, a ja nie stawiałam żadnych oporów. Co ja robię ze swoim życiem? Może i kochamy się nawzajem, ale jakoś niekiedy mnie do siebie zniechęca. Myślę, że robi to specjalnie. Chce się ze mną podroczyć? Chce, żebym przez niego cierpiała, tak jak kiedyś? Chce, abym się dla niego zmieniła? Była zimną, wredną suką? Nawet niech nie myśli, że jak on kiwnie palcem, to ja się zmienię. Jestem jaka jestem i nikt mnie nie zmieni.
Oderwał się ode mnie i stanął przede mną.
- O czym teraz myślałaś? - spojrzał na mnie.
- O niczym nie myślałam, a dlaczego pytasz? - skłamałam.
- Nie, nic.
- No okej. - przeciągnęłam "e". - Chodźmy usiąść.
- Czy ty zawsze jesteś tak cholernie upierdliwa?! - w mojej głowie roznosił się krzyk Harry'ego.
- Jeśli uważasz, że taka jestem, to po co w ogóle ze mną gadasz? Po co do mnie przychodzisz? Po co mnie całujesz, przytulasz?! Ja się pytam do cholery po co?! - krzyczałam na niego.
Machnął ręką i ruszył do drzwi od domu. Pociągnął za klamkę, odwrócił wzrok na mnie i wyszedł. Tak po prostu sobie wyszedł bez słowa. Zajebiście, najlepiej niech nie wraca... eh, mam go dość.
TAM TARA DAM!
NOWY ROZDZIAŁ! :D
EJ, SZCZERZE?
POGUBIŁAM SIĘ JUŻ W TYM, CO PISZĘ XD
ALE MNIEJSZA Z TYM XD
NIE WIEM, CZY JUŻ SIĘ WAM PODOBA TEN BLOG, ALE OK.
NIE BĘDĘ JUŻ ROBIĆ TYCH GŁUPICH SZANTAŻÓW I W OGÓLE, BO I TAK MIAŁAM TEN ROZDZIAŁ DODAĆ, GDY BĘDZIE 20 KOMENTARZY, JEST 14, ALE ŻE MAM TERAZ FERIE I CZAS, TO GO DODAJĘ TERAZ.
CO MOGĘ TU WIĘCEJ POWIEDZIEĆ?
CHYBA NIC.
DOBRA, KOMENTUJCIE XD
- Jade, cappuccino dla stolika numer 5! - do moich uszu dobiegł miły głos Tom'a.
Chłopak był bardzo przystojny; blond włosy i szare oczy. Na sobie miał białą koszulę z kołnierzykiem i czarne jeansy. Włosy miał postawione ku górze, a na jego nosie spoczywały czarne okulary. Ocknęłam się z tego widoku i zajęłam się robieniem napoju. Chciałam być bardziej oryginalna, więc na górze kawy dodałam bitą śmietanę i posypałam to tartą czekoladą.
- Wow, nieźle! - krzyknęła Jesy i zabrała ze stolika kawę, zanosząc ją do osoby, która ją zamówiła.
Osoba, która wzięła łyk cappuccino chyba była zadowolona z tego cudu, jaki stworzyłam.
Godzina 19.50; zaraz mam zamknąć bar. Zostałam z całą ekipą, żadnych klientów już nie było, więc jeszcze 10 minut i mogę wracać do domu.
- Jade, chodź nam coś zaśpiewać! - Lee machnęła ręką, a do pomieszczenia weszła moja przyjaciółka; Perrie.
- O Boże, będziecie śpiewać karaoke?! Ja też chce! - podbiegła do sprzętu karaoke, przy którym stałam ja, Jesy i Leigh.
- No dobrze, co śpiewamy? - zapytała Jesy.
- Może Don't Let Go? - wskazałam na widniejący na ekranie tytuł piosenki.
Wszystkie się zgodziłyśmy i zaczęła się melodia.
*Piosenka*
Gdy skończyłyśmy śpiewać, wszyscy zaczęli klaskać.
- Cała wasza czwórka ma talent, powinnyście śpiewać w zespole! - krzyczeli chłopaki, którzy siedzieli na krzesełkach pod sceną.
"Od teraz zaczynam kochać tą pracę" - pomyślałam i zeszłam ze sceny. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy i podeszłam do Perrie, która robiła to samo.
- Co ty tak w ogóle tu robisz? Skąd wiedziałaś, że tu jestem? - zapytałam zaskoczona jej obecnością; wpadła do kawiarni, krzyknęła, że chce śpiewać z nami, a ja nadal nie wiem co ona tu robi.
- W wolnych chwilach tu dorabiam - uśmiechnęła się i pożegnała z każdym pracownikiem.
Uczyniłam to samo i krzyknęłam do reszty.
- Dzisiaj wy zamykacie, jutro mogę zamknąć ja! - uśmiechnęłam się i wyszłam z budynku.
Na dworze było jasno, prażyło słońce, a po różnych podwórkach bawiły się dzieci. Ile bym dała, żeby znów mieć te parę lat i nie wiedzieć nic o życiu. Postanowiłam, że tego dnia nie będę wracała skrótami, tylko pójdę dłuższą trasą. W tej uliczce za dużo się dzieje. Kiedy przechodziłam koło dwóch budynków omal niezłączonych razem ujrzałam kątem oka, jak ktoś się bije. Skierowałam swój wzrok w tamtą stronę i przyglądałam się temu z ukrycia. Czy ja tam dojrzałam tą lokowaną czuprynę?! O nie, tego już za wiele. Chłopak wymierzał drugiemu cios z pięści w nos, a z jego nosa stróżkami spływała świeża krew. Twarz miał całą umazaną krwią, zwijał się w kłębek, trzymając się za brzuch, próbując uniknąć kolejnych ciosów.
- Pieprzony idiota! - krzyczał pewnie sprawca tej bójki.

- Co ty temu kolesiowi zrobiłeś?! Czemu go pobiłeś?! - krzyknęłam, bijąc go w klatkę piersiową.
- Nie powinno cię to obchodzić, Jade. To moja sprawa - powiedział z pogardą w głosie.
- To co, że nie moja sprawa? I tak prędzej czy później się dowiem! - krzyknęłam i zaczęłam iść przed siebie.
- Czy ty mi w ogóle wierzysz? - usłyszałam za sobą.
- Nie wiem, czy ci wierzę Harry, nie wiem - powiedziałam i ruszyłam w stronę domu.
By się trochę rozluźnić, podłączyłam swoje czarne słuchawki do telefonu. Nagle w moich uszach rozległ się ponownie głos Ed'a Sheeran'a. Kochałam odprężać się przy jego piosenkach, przywykłam już do tego. Szłam chodnikiem wyłożonym z kostek brukowych, aż w końcu zobaczyłam swój dom; wielki, biały budynek, z zielonym otaczającym go żywopłotem, ścieżka ułożona z kostek brukowych i biała altanka, która rzucała się w oczy. Wbiegłam na ścieżkę i pociągnęłam za klamkę drzwi. Weszłam do środka i powędrowałam na górę. Taty znów nie było; norma. Cały dom dla siebie, mogę robić co mi się żywnie podoba. Mogę skakać, tańczyć; nawet chodzić w bieliźnie, ale to okropny widok jak dla mnie. Jeszcze by mnie ktoś przez okno dojrzał, to dopiero wstyd bym miała. Poszłam do swojego pokoju, po czym rzuciłam swoją torebkę w kąt pokoju, a swoje białe converse rzuciłam w drugi kąt. Ściągnęłam swoją szarą bluzę i wsadziłam ją do szafki. Swoje rozpuszczone włosy związałam w wysokiego kucyka i zeszłam na dół, poprzednio biorąc do ręki swój telefon. Nagle poczułam wibracje w ręce. Spojrzałam na wyświetlacz: "Jedna wiadomość od Harry". Czego on jeszcze chce?

Zaczęłam mu odpisywać:
"A za co miałam się obrażać? :)))))))"
Przesadziłam z uśmieszkami.
"Za to, że nie chciałem ci powiedzieć? Tak w ogóle ktoś pod Twoimi drzwiami stoi xx"
Nie odpisałam Harry'emu, tylko ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Harry; serio? Śmiał się, uśmiechając.
- No i z czego rżysz, głupku? - powiedziałam, lekko rozbawiona.
- Wrobiłem cię, prawda? - nadal się śmiał.
- Trochę tak... dobra, mniejsza z tym, właź - złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam do środka.
- Uuu, lubię takie - poruszył zabawnie brwiami, na co wybuchnęłam śmiechem.
Przycisnął mnie do ściany i spojrzał mi w oczy. Zaczął mnie całować, a ja nie stawiałam żadnych oporów. Co ja robię ze swoim życiem? Może i kochamy się nawzajem, ale jakoś niekiedy mnie do siebie zniechęca. Myślę, że robi to specjalnie. Chce się ze mną podroczyć? Chce, żebym przez niego cierpiała, tak jak kiedyś? Chce, abym się dla niego zmieniła? Była zimną, wredną suką? Nawet niech nie myśli, że jak on kiwnie palcem, to ja się zmienię. Jestem jaka jestem i nikt mnie nie zmieni.
Oderwał się ode mnie i stanął przede mną.
- O czym teraz myślałaś? - spojrzał na mnie.
- O niczym nie myślałam, a dlaczego pytasz? - skłamałam.
- Nie, nic.
- No okej. - przeciągnęłam "e". - Chodźmy usiąść.
- Czy ty zawsze jesteś tak cholernie upierdliwa?! - w mojej głowie roznosił się krzyk Harry'ego.
- Jeśli uważasz, że taka jestem, to po co w ogóle ze mną gadasz? Po co do mnie przychodzisz? Po co mnie całujesz, przytulasz?! Ja się pytam do cholery po co?! - krzyczałam na niego.
Machnął ręką i ruszył do drzwi od domu. Pociągnął za klamkę, odwrócił wzrok na mnie i wyszedł. Tak po prostu sobie wyszedł bez słowa. Zajebiście, najlepiej niech nie wraca... eh, mam go dość.
TAM TARA DAM!
NOWY ROZDZIAŁ! :D
EJ, SZCZERZE?
POGUBIŁAM SIĘ JUŻ W TYM, CO PISZĘ XD
ALE MNIEJSZA Z TYM XD
NIE WIEM, CZY JUŻ SIĘ WAM PODOBA TEN BLOG, ALE OK.
NIE BĘDĘ JUŻ ROBIĆ TYCH GŁUPICH SZANTAŻÓW I W OGÓLE, BO I TAK MIAŁAM TEN ROZDZIAŁ DODAĆ, GDY BĘDZIE 20 KOMENTARZY, JEST 14, ALE ŻE MAM TERAZ FERIE I CZAS, TO GO DODAJĘ TERAZ.
CO MOGĘ TU WIĘCEJ POWIEDZIEĆ?
CHYBA NIC.
DOBRA, KOMENTUJCIE XD
XOXO, HORAANOWA.
Rozdział jest genialny ^^
OdpowiedzUsuń@Hazza_OMFG
rozdział jest zajebisty *.* kocham!
OdpowiedzUsuńpierwszy raz dzisiaj wszedłem na twojego bloga jest świetny masz talent i czkam na nn :))) BoyDirectioner David. xx
OdpowiedzUsuńusiabhcuibgvybgasweyuicvbg meeega z niecierpliwością czekam na następny!!! BOŻE JAKA PODJARA ;O chvnjuaswbw
OdpowiedzUsuńno co ja więcej mogę powiedzieć blog kocham, a rozdział jak zawsze świetny (: x
OdpowiedzUsuńrozdział genialny *-* mam nadzieje że w którymś będzie scena +18 haha ^^
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział czekam na następny i już doczekać się nie umiem (:
OdpowiedzUsuńbrak mi słów dachuiwegvfywebgafuihaquivbghaweiu *.* omg <3 masz po prostu talent do pisania! kocham!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział już 2 raz od początku czytam twojego bloga jest taki mega xx
OdpowiedzUsuń♡.♡ OMG, DAWAJ JUŻ NASTĘPNY *O* AIDUCUBGUIY
OdpowiedzUsuńumarłam ✌ jestem w niebie *_* nn proszę ♥
OdpowiedzUsuńlove it! nn ♥_♥
OdpowiedzUsuńjak czytam twoje rozdziały tak jakoś ''oczy mi się pocą'' kocham ♥
OdpowiedzUsuńchciałabym rozdział z +18 mam nadzieje ze sie doczekam takiego huehue xD
OdpowiedzUsuńwchodze ciagle na twojego bloga i sprawdzam czy juz moze dodałas ;o <333
OdpowiedzUsuńnie wiem co powiedzieć ;o rozdział jest taki jhvbusdhbvusdbv ♥
OdpowiedzUsuńo ja pierdole ;o rozdział genialny! ^.^
OdpowiedzUsuńyolo 8) rozdział wspaniały czekam na nn :D x
OdpowiedzUsuńI love how you write ♥
OdpowiedzUsuńdawaj nn ♥o♥
OdpowiedzUsuńheeej suuuper czekam na następny życzę weny kocham cię ♥ i twojego bloga ♥
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuper rozdział :D
OdpowiedzUsuń@zerrie__love1
No przyznam Ci troszkę rację, że się pogubiłaś, bo można powiedzieć, że ''z dnia na dzień'' stwierdzajac po historii, Harry i Jade zakochali się w sobie, znali się na tyle dobrze i mieli tyle wspólnych doswiadczeń, co jest bardzo dziwne i nierealne.
OdpowiedzUsuńAle ogólnie rozdział ok. :)
Pozdrawiam.
Fajny :)
OdpowiedzUsuńSzalone, ale świetne :D
OdpowiedzUsuńczekam na nn i zapraszam do siebie :)
http://lietomefanfic.blogspot.com/
Awwwwwwww *-*
OdpowiedzUsuńKocham Cię po prostu dziewczyno <3 I Twojego bloga również ^^^ Harry i Jade>>>>>>>>>>
Nie przejmuj się Mordeczko brakiem komentarzy pod rozdziałami. Kto ma skomentować to fenomenalne opowiadanie to je skomentuje :D
Twoja @FuckedMrsGrey
P.S: Czekam na nową notkę <3
P.S.S: w wolnej chwili zapraszam do mnie na youdontknownothingaboutme.blogspot.com ^^^
Tak wiem piszs o 4 w nocy,ale jestem w Stanach soł...
OdpowiedzUsuńBtw co do rozdziału to GENIALNY i taki djndjjdijdjjdkd...
Oby byli razem...wtedy moje Jarry Feels...
No nic...życzę weny, zapraszam do mn opowiadaniemary.blogspot.com i luv ya
Mary <3
@WerLucyAndMary
To jest mega przeczytałam wszystkie rozdziały i sie zakochałam normalnie. Pisz tak dalej. Uwielbiam cię .kckckc
OdpowiedzUsuńWeny życzę <3